Może jestem dziwny, ale pierwsze co mi się rzuciło w oczy i nie dawało spokoju do samego końca to wszechobecne wąsy. Nie ma chyba ani jednej ogolonej postaci w całym filmie xD
A ja ten film obejrzałem bo nigdy nie widziałem wąsatego Russela i całej reszty z takimi śmiesznymi kręconymi wąsami. Ogólnie wąsy mocno podnoszą wartość tego filmu.
Poszukaj sobie w necie autentycznych zdjęć takich osób jak Wyatt Earp czy Doc Holliday a zobaczysz że wąsy mieli. Taka była wtedy moda. Mnie wręcz zadziwia podobieństwo aktorów do autentycznych postaci. Pewnie to wybór reżysera i fachowość charakteryzatorów. Fascynuje mnie postać Doc'a Holliday/a; Wyatt Earp powiedział o nim: "to najbardziej uprzejmy dżentelmen cytujący Szekspira i łacińskie sentencje i jednocześnie najszybszy i najbardziej niebezpieczny człowiek tamtych czasów".
Mnie też zawsze fascynował Doc Holliday odkąd przeczytałem o nim w książce Łysiaka "Asfaltowy Saloon" (polecam)
Tam w ogóle cała strzelanina w OK Corral jest dokładnie opisana. Holliday był ponoć najszybszym rewolwerowcem w całej hisorii Dzikiego Zachodu co działa na wyobraźnię.
Dużo jest tam o Docu, innych rewolwerowcach i strzelaninach z tamtych czasów? Bo to chyba książka ogólnie o Ameryce i jej całej historii, prawda?
Tak, może nie o całej historii, ale o ciekawszych fragmentach. Jest tam też całkiem sporo o rewolwerowcach.
Dobrze powiedziane. Ponoć najszybszy. Zastanówmy się czy schorowany gruźlik był w stanie być w ogóle szybkim. Bardziej prawdopodobne jest to że po prostu był sprytny a nie szybki. Zresztą wokół Old west i tych postaci narosło wiele mitów i przekłamań. Żadnych tam pojedynków jeden najeden nie było . Te wszystkie ofiary traciły życie w olbrzymiej wiekszości w wyniku zaskoczenia, zasadzki lub po prostu zwykłego morderstwa, czyli zastrzelenia człowiek, który nie mógł lub nie miał czym się bronic. Tak też było najprawdopodobniej z tą strzelaniną w OK Coral gdzie kilku kowbojów nie zdążyło trafić porządnie kilku facetow stojących od nich 3-4m. No nie zdążyło bo po prostu zostali klasycznie rozstrzelani, czyli zostali zaskoczeni przez facetów z bronią w ręku i ranieni zanim wyciągnęli broń. W Earpów zaczęli strzelać dopiero jak sami zostali trafieni.
znasz określenie "gołowąs"? Nie był to na pewno komplement. Kiedyś wąsy miały inny status niż dzisiaj.
Jestem fanem westernów, widziałem chyba wszystko co jest gdziekolwiek dostępne. W żadnym nie widziałem tak sztucznych i komicznych wąsów jak w Tombstone. Z Kurta Russela miałem przez cały film polewkę, bo jego wąsiska były najśmieszniejsze.
W starych westernach np. lata 50-60s nie dbano tak o detale. Chociaż Serio Leone już w latach 60s umieścił prawie wszystkich aktorów z wąsami i brodami. Od lat 70s zaczęto kręcić westerny z większą dbałością o szczegóły stąd np. w Tombstone każdy ma takie wąsy. Dzisiaj jest podobnie np. 3:10 do Jumy, Django itp.
Według mnie to charakteryzator (czy kto tam zajmujący się fryzurami i zarostami) delikatnie przesadził. W Django czy w Jumie nie ma tak sztucznych i komicznych zarostów. W starych westernach dobrze "ułożony" wąs miał miastowy człowiek. Bandzior był zarośnięty po "bożemu" a golił się i kąpał przeważnie przy rzadkich wizytach w miasteczkowym burdelu.
Odniosę się jeszcze do Twojego pierwszego zdania. Absolutnie nie! Bardziej dbano o detale opierając się na historii i książkach. Przedstawiano realniej tamte czasy niż to się robi obecnie. Teraz nowoczesne westerny robione są pod obecną publikę, gdzie pełno lukrowanych chłopców, z pięknie ułożonymi włosami i przystrzyżonymi elektryczną maszynką wąsami. Dla mnie Tombstone razi taką właśnie sztucznością, aczkolwiek tylko w aspekcie wąsów.
Nie wyglądają sztucznie. Tak je wówczas czesano. Wystarczy spojrzeć na autentyczne zdjęcie Wyatta Earpa. Widać, że te filmowe wąsy Kurta Russella są wierne oryginałowi:
http://practicallyhistorical.files.wordpress.com/2012/03/wyatt_earp_portrait.png
Co do starych westernów podtrzymuję zdanie. Mam na mysli m.in. te z Johnem Waynem, gdzie większość aktorów była gładko wygolona:
http://i.imgur.com/DGg50zN.png
http://muranow.gutekfilm.pl/wp-content/uploads/2014/08/rio_bravo_3-e140857200517 1.jpg
http://www.mubis.es/media/users/1414/13254/rio-bravo-1959-howard-hawks-original. jpg
W latach 50s dominowała moda na gładkie twarze, więc w westernach ubierano aktorów tylko w stroje kowbojów bez dbania o charakteryzację twarzy. Dopiero w latach 60s za sprawą Sergio leone zaczęto dostrzegać detale w postaci zarostów.
Moim zdaniem nie ma co porównywać tych czasów do Tombstone, bo przy westernach lat 50s ten drugi wygląda jak źródło historyczne.
Obecnie kręci się mnie westernów, ale mając na uwadze ostatnie 20, czy 30 lat to są one bardziej brudne i wizualnie bliższe prawdzie historycznej od tych sprzed 50-60 lat, złotej epoki westernów.
Nie wiem czy wiesz, ale w XIX i I połowie XX wieku, aż do lat 30-tych prawie każdy mężczyzna od 30 roku życia wzwyż, a najczęściej i od 20, w tym również 99% kowbojów - także Holiday i prawdziwi Earppowie, nosił wąsy bądź przynajmniej brodę i wąsy. Było to oznaką męskości. Facetów bez zarostu nazywano pogardliwie gołowąsami. Osoby o gładkiej twarzy w stylu obecnie modnego metro-nie wiadomo nie cieszyli się społecznym szacunkiem. Również u płci pięknej. :)
A Jesse James? miał zarost na brodzie ale chodził bez wąsa, a był szeroko respektowany w swoich czasach.
Postać grana przez Billy'ego Zane i jeden z braci Mc Laury też nie mieli wąsów :)
A jak miałoby tych wąsów nie być skoro być musiały? Zresztą wąsy nosil cały niecywilizowany swiat. Polska również. mało tego. W tamtych czasach na Old West noszono charakterystyczne fryzury. Dość zróżnicowane. Nawet faceci potrafili sobie robić 'trwałą' czyli smalec z terpentyną nawijać na ołówek i kręcić loki niczym mokr Włoszka. Zdaje sę Billy Hickok miał takie zdjęcia. Smalec generalnie robil w tamtych czasach za żel a terpentyna za utrwalacz jako że miała trochę żywicy. Służyła też jako walor smakowy do wódy co było swoista odmianą wysokogatunkowej whiskey pod nazwą firewater :-)